2011 m. lapkričio 30 d., trečiadienis

Lėčiau.

Paskutiniu metu nepaprastai pamėgau vakarinius pasivaikščiojimus. Trumpučius 10-15min vaikštinėjimus. Grįždama iš darbo einu į tolesnę stotelę, važiuoju autobusu, kuris sustoja toliau nuo namų, išlipu viena ar dviem stotelėmis anksčiau. Velku sunkias pavargusias kojas, susikišu rankas į kišenes, kad nekabėtų, nuleidžiu galvą lyg miegočiau stovėdama  ir stebiu kaip pėdos lėtai mina grindinį.
Patinka tiesiog eiti, negalvoti, kur einu, neskubėti, sulėtėti, pajusti, kad gyvenimas gali judėti lėčiau negu esu įpratusi. Tiktai tada galiu apmąstyti, kas nutiko paskutiniu metu, kaip jaučiuosi, ko trokštu, kas manyje vyksta.
Tas nuolatinis skubėjimas ir rutina mane apsaugo nuo buvimo savimi - savimi su visais pykčiais, liūdėsiais ir nuoskaudomis. Tada geriausiai pavyksta negalvot. 
Ir apskritai, man patinka negalvoti. Galvojimas per daug slegia, kankina. Skauda, kai rūpi labiau negu turėtų.



2011 m. lapkričio 12 d., šeštadienis

Do Ciebie. (2)

Niezmiernie wdzięczna Ci jestem za te słowa:
"Aniu, zrozum, ty jesteś moją przyjaciółką." 
Obdadzyłabym Cię całusem, oczywiście w policzek, w podziękowaniu. Kilka pierwszych minut po usłyszeniu i zanim udało mi się przyjść do siebie, czułam się zdziwiona, jednak później ogarnęło mnie szczęście. Ulżyło, głaz spadł mi z serca. Wreszcie mogłam czuć się przy Tobie swobodnie: nie myśleś jak mam się zachować, co powiedzieć, jak spojrzeć, czego pytać, jak blisko usiąść, jak dotknąć. Nasze relacje były określone, byłam świadoma tego, za kogo muszę Cię uważać - za przyjaciela.

Ja czułam się dobrze, lekko, spokojnie. Wreszcie po takim dlugim czasie, było mi na prawdę dobrze. Chcę, abyś mi wybaczył za te chwile, gdy swoim zachowaniem się, krępowałam Cię i zmuszałam czuć się przykro. Nie robiłam tego specjalnie. Uważałam, że to mi pomoże Cię zdobyć. Nie czułam się wtedy dobrze, widocznie dlatego, że nie słuszne były moje uczynki, możliwe, że coś w głębi mnie rozumiało, że robię źle. Wybacz mi, proszę.
Bądź mym przyjacielem . Przyjacielem co uczy mnie grać w koszykowkę i trafiać do kosza. Przyjacielem co zaprasza do tańca, gdy widzi, że się nudzę. Przyjacielem co mówi prawdę w oczy i zmusza zastanowić się nad swoimi uczynkami. Przyjacielem, który zawsze ciekawi się, jak mi się powodzi, troszczy się o mnie. Przyjacielem, który mi mówi, że jestem miła. Przyjacielem, który mnie lubi.

Łatwiej jest mi teraz wybaczyć Ci te nie dotrzymane obietnice i głupie żarty.  Wieczory, gdy czekałam spotkania z Tobą. Do ostatniej chwili czekałam. Do chwili, gdy pisałeś: "wybacz, nie uda się dziś, nie mogę." Ta frustracja, czucie się zawiedzoną i porzuconą - wreszcie nie będzie mi to sprawiało przykrości.

Dokąd idziesz - bez względu na pogodę - zawsze zabierz ze sobą swoje własne słońce.  
(A.J.D `Angelo)
Kochać słońce i cieszyć się jego promieniami należy, gdy ono świeci tobie. Ani pozwalać mu zajść za chmury i mieć nadzieję, że gdy zjawi się znów, będzie cię darzyć tak samo mocnym światłem.
W moim wypadku, zbyt długo pozwoliłam mu być za chmurami. Albo zbyt długo patrzyłam w niebo pod takim kątem, żeby widzieć słońce za chmurami. Sama je tam ukrywałam.



2011 m. lapkričio 10 d., ketvirtadienis

Do Ciebie.

Chłodny listopadowy wieczór. Środek jeziora i gwiaździste niebo.  W filmach romantycznych takie chwile zawsze się kończą czymś wzruszającym, czymś do czego pasują słowa: "i byli razem szczęśliwi." 
Jednak w moim wypadku wszystko poszło według nieco innego scenariuszu...

Mówiłeś, że jestem Twoją przyjaciółką, przy tym najlepszą przyjaciółką. Prosiłeś, abym to zrozumiała. W tamten moment trudno mi było pojąć, jak to jest możliwe. Jednak wkrótce poczułam się wolna. Niby ptak, który miał złamane skrzydło, ale już jest zdrowy i może latać, potrafi wznieść się wysoko, czuć się wolny i widzieć pod sobą cały szeroki świat. Świat pełen możliwości. Świat, który nie stoi na miejscu, porusza się i, z którym muszę poruszać się ja. Muszę nadążyć, gdyż zbyt długo stałam na miejscu - byłam wpatrzona w Twoje oczy i nie potrafiłam widzieć nic poza nimi. A jednak, Ty nie jesteś jedyny. 
Usiadłam na schodach. Miałam płuca pełne świeżego powietrza. Patrzyłam na te same gwiazdy i ten sam księżyc, tym razem ukrywający się za lasem, co widziałam przed chwilą z Tobą, przytulona do Twego ramienia. Był inny. Dla mnie świecił jaśniej i wyraźniej, gdyż nie musiałam myśleć jak się zachować przy Tobie - co mówić, jak spojrzeć. Czułam się wolna, znów tylko ze sobą.
Twoje dwuznaczne zachowanie się. Dlaczego po paru latach znajomości dotychczas nie mogę Cię zrozumieć...? I dlaczego Ty robisz tak, że jestem niepewna swoich i Twoich uczuć? 
Dlaczego przytulasz mnie mocno do siebie, i tańczymy... mówisz, że nigdy mnie nie odpuścisz. Tulisz mnie, i jesteśmy we dwoje, nic dookoła się nie liczy, świat zanika. Czuję zapach Twych perfum, jak oddychasz i uśmiechasz się. Kręcisz mnie dookoła, i mówisz, że jestem piękna... jestem jak hiszpanka. Dostrzegam w Twym spojrzeniu, że widzisz mnie piękną. 

Dlaczego wciąż darzysz mnie pocałunkami? Całujesz moje usta, czubek nosa, policzki, włosy, ręce. Czy tak musi wyglądać przyjaźń? Nie potrafię zrozumieć, co tym chcesz mi powiedzieć: jestem Ci droga jako przyjaciółka, żałujesz mnie, bo nie kochasz tak, jak ja bym tego chciała, czy kochasz... Zmuszasz mnie tracić się w sobie i we wszystkim co się dzieje dookoła. 
Dlaczego, gdy postanowiłam szanować Twoje postanowienie być przyjaciółmi i rozwitałam się z Tobą jak z przyjacielem - skromnym pocałunkiem w policzek i uśmiechem, pociągnąłeś mnie do siebie i mocno przytuliłeś swoje usta do moich, aby wpoić mi ten pocałunek - czuły i słodki. Przecież tak się nie męczy... nie rób tego dla mnie, proszę Cię. 
I nie patrz na mnie tym spojrzeniem, tym Twoim spojrzeniem! Nie spoglądaj i nie uśmiechaj się tak tajemniczo jak to zawsze robisz... i nie opuskaj później swoich oczu, gdy łapię Twój wzrok. I dlaczego w tej chwili zawsze się rumienisz? Jak małe dziecko, co boi się spojrzeć na swoją sympatię. Co ma znaczyć te spojrzenie - głębokie, wzruszające, magiczne? I co w tej chwili myślisz? Co czujesz? 
Dlaczego tak się o mnie troszczysz? Jak o małe dziecko, jakbyś czuł moją słabość i brak sił, które tak dokładnie skrywam pod pancerzem... Czy się tak troszczy o przyjaciół, czy o kogoś droższego niż zwykły pryjaciel...? Każesz mi napisać jak będę w domu, chociaż do drzwi mnie odprowadzasz. Czego się właściwie obawiasz?
Zawsze pragnęłam, aby ktoś tak się o mnie troszczył. Dlaczego to jesteś właśnie Ty...? Ty, któremu nie będe mogła się odwdzięczyć odpowiednio, nie pozwolisz mi... 

I dlaczego właśnie Ty potrafisz opuścić mnie na ziemię, w rzeczywistość? Dlaczego Ty potrafisz zmusić mnie zamyślić się nad tym co robię, jak żyję, czy słusznie zachowuję się? Wzbudzasz we mnie pragnienie przygód, życia, miłości. Mówisz, to czego nie potrafię sobie przyznać. To, o czym nie mówię głosno, bo pokazałabym swoją kruchość.

Dlaczego w sobie kryjesz wszystko, czego szukałam? ...abym widziała jak to tracę, jak powoli wymyka się z moich rąk?

Dlaczego Ty jesteś rzeczywistością? ...jedyną, którą posiadam.